Może też tak macie, że szukacie dobrych produktów, a okazuje się że największe cuda macie pod nosem? ;)
Kiedyś płyn micelarny mógł dla mnie nie istnieć. Teraz za to nie umiem sobie bez niego życia wyobrazić. Wszystko przez wygrany pierwszy micel z Sylveco, który tak delikatnie usuwał makijaż, że żadne mleczko nie mogło się z nim równać.
Postanowiłam więc, że po kolejnym już zużytym micelku (próbowałam kilku firm) stworzę swój własny micel w oparciu o łagodny detergent.