Pisanie pracy magisterskiej to nie jest prosta sprawa. Ciągle jest coś innego do zrobienia, powiedziałabym nawet, że pozmywanie naczyń brzmi lepiej niż zabranie się do tworzenia treści. A wiadomym jest, że wyrzuty sumienia nie pozwalają pisać na blogu, a olać magisterkę :D
Są jednak plusy takiej pracy - dzięki niej natknęłam się na korę chinowca czerwonosocznego. Słyszałam o niej kiedyś, ale nigdy nie dopadłam jej w swoje łapska. Tymczasem trzeba było ją nabyć do badań i w taki oto sposób mam sporą ilość tego cuda :)
Dziś post będzie krótki, bo nie ma za wiele informacji o tym surowcu. Krótki, ale bardzo pomocny :)