Kiedyś już poruszałam ten temat. Pisałam o tym dokładnie 1,5 roku temu w tym poście : Balsam z dihydromirycetyną.
Od tego czasu zdążyłam wykończyć zapas balsamu, który miałam. Przestałam także używać czegokolwiek na ciało, ot z lenistwa. Czas był najwyższy to zmienić i uderzyć we włoski na nogach ze zdwojoną siłą.
Tym razem wykonałam spray, bo stosowanie balsamów jest u mnie zdecydowanie nieregularne. Wcieranie czegoś w skórę i czekanie aż się wchłonie - nie należy to do rzeczy które lubię robić.
Od czasu stosowania balsamu zmieniłam sposób depilacji - odstawiłam maszynki jednorazowe i zaczęłam usuwać włoski woskiem. Metoda bardziej bolesna, ale jak wygodna. Nie tylko usuwa włoski na długo, ale również je osłabia, dzięki czemu z czarnych włosków mam blond.
Spray oparłam na substancjach rozpuszczalnych w wodzie. Wybrałam
substancje nawilżające, łagodzące podrażnienia, dodałam do tego mój
flawonoid hamujący wzrost włosków, a całość doprawiłam substancją
ułatwiającą transport związków aktywnych wgłąb skóry.