Dziś pochwalę wam się moim kremem na letnie, parzące słońce.
Jestem posiadaczką dość jasnej i trudno opalającej się karnacji. Jak opuszczam cztery ściany i udaje się w jakąkolwiek podróż ze słońcem w roli głównej to zazwyczaj wracam z opieczonymi policzkami, brodą i czołem. Najgorzej było zawsze pod oczami bo słonko oparzało mi właśnie takie podkówki pod oczami:/
Zawsze wiec wychodząc na słońce starałam się nie zapomnieć o kremie na twarz z filtrem, a te kremy okrutnie zapychały mi pory i miałam ogroooom krosteczek po nich.
Znalazłam na to swój kochany domowy sposób. Zrobiłam sobie kremik z filtrem na dzień. Krem lekki, dobrze nawilżający i chroniący skórę przed złym działaniem słońca, nie ograniczający jednak tego jego dobrego działania ;)
Bo jak wiadome - słońce do szczęścia nam potrzebne, nie tylko do dobrego samopoczucia, ale głównie do wszelkich syntez itepe :D
Kremik zrobiłam "na wypasie" bo ostatnio MAZIDŁA uraczyły mnie dużą dawką dobroci :D Zaszalałam więc ;)
Co zawiera mój krem na dzień:
* olej z nasion czerwonej maliny - mój główny ulubieniec, właśnie on posiada filtr SPF ok.50, dodatkowo łagodzi podrażnienia, zapobiega utracie wilgoci przez skórę;
* macerat olejowy z kwiatu arniki - arnika ma właściwości uszczelniające naczynia krwionośne, dodatkowo macerowałam w oliwie z oliwek więc gratis SPF 7;
* olej kokosowy - tu chyba niewiele trzeba mówić, bo nie dość że posiada dodatkowy filtr SPF ok. 8, to dodatkowo jest antybakteryjny (doskonały na trądzik), przeciwgrzybiczy, działa nawilżająco i posiada dużo witaminy E;
* hydrolat z kocanki - łagodzi, działa przeciwzapalnie i na dodatek obkurczająco na naczynia krwionośne, tym samym zmniejszając opuchlizny i zaczerwienienia;
* napar z kwiatu kasztanowca - bogaty we flawonoidy, działa przeciwrodnikowo, uszczelnia naczynia krwionośne;
* ekstrakt z kasztanowca - wzmacnia naczynia krwionośne, działa przeciwłojotokowo, uelastycznia skórę i wygładza ją;
* alantoina - zatrzymuje wilgoć w skórze;
* mocznik - wiąże wodę, więc nawilża i nie pozwala skórze wysychać;
* hydrolizowany jedwab - zmniejsza przebarwienia oraz nawilża;
* NMF (naturalny czynnik nawilżający) - oczywiście nawilża :)
To tak mniej więcej :) Znalazły się w kremie również witaminy: E i B5 :) O większości z tych półproduktów możecie poczytać w moim poście : TU.
Jak wygląda przepis tak rozbudowany :D
Faza tłuszczowa (20%)
- olej z nasion maliny czerwonej
- macerat olejowy z kwiatu arniki
- olej kokosowy
Faza wodna (70%)
- napar z kwiatu kasztanowca
- hydrolat z kwiatu kocanki
- ekstrakt z kasztanowca
- mocznik
- alantoina
Faza dodatków (10%)
- d-panthenol (B5)
- NMF
- jedwab hydrolizowany
- witamina E
- emulgator Cosmedia SP
- konserwant
- zapach - kompozycja zapachowa Lilak
Odmierzyłam fazę olejową (olej kokosowy jest stały więc rozpuściłam go wstępnie w gorącej wodzie, dosłownie 1minutka) :
W osobnym pojemniczku wodną:
Potem wodną dodałam do olejowej, postawiłam na wagę i do tego dodałam dodatki. Cosmedia ma ten plus, że nie podgrzewamy nic więc można wrzucać wszystko na raz :D
Dodałam na wierzch Cosmedię:
I mieszałam. Jak zgestniało za bardzo i mieszadełko nie dało już rady, to utarłam krem łyżeczką plastikową :D
Ostatecznie prezentuje się tak:
Krem był robiony na zimno. Kocham ten emulgator <3 Niestety rozwarstwia się, dlatego 1 raz w tygodniu zazwyczaj mieszam go patyczkiem i znów ma super konsystencję. Zasługa emulgatora na zimno, nie trzeba podgrzewać kremu żeby się ponownie połączył :)
Okazuje się, że żeby krem się nie rozwarstwiał dobrze jest przeliczyć HLB i zastosować stabilizator emulsji - wszystko wina NMF! Ale dla jego właściwości jestem skłonna mieszać ten kremik choćby codziennie :D
Krem ma fajną konsystencję, taką miękką, jakby gumową :D Jest...hmm...elastyczny :D
Jak na mnie działa ?
Przede wszystkim nie potrzebuję nakładać go wiele, żeby twarz nawilżyć. Jestem z tych osób co to muszą nałożyć coś na twarz po jej umyciu, bo inaczej ściąga mi skórę strasznie i nawet śmiać mi się ciężko :D
Wchłania się super, nie pozostawia mi na twarzy lusterka ;)
Ogólnie z właściwości, które chciałam uzyskać, zauważam, że mam mniej czerwoną buźkę, nawet jak śmigam na rowerze na uczelnię to zdecydowanie nie mam już takich pąsów i tak czerwonego nosa jak zwykle miałam, gdy zaserwowałam sobie odrobinę wysiłku :D Duży plus dla kremu, jestem mu za to wdzięczna :D
Rzecz nr 2: Nie robię się już taka wyschnięta na czubku nosa ani na policzkach :D Doskonale, bo nie wiedzieć czemu moja skóra uwielbia się okrutnie tłuścić po bokach nosa i na policzkach pod oczami, ale policzki po bokach zawsze przesuszone i złuszczające się były.
Ostatecznie najlepszy + dla kremu. Czy jest słonko czy nie ma, wychodzę na zewnątrz bez strachu bo jeszcze ani razu nie przypiekło mi twarzy :D Winner! Ramiona owszem, nogi też, już męczyłam się z piekącą skórą, ale twarzy nie parzy :D Filtr zdecydowanie się sprawdził :)
Oczywiście nie zapycha mi porów, nie zauważyłam wzmożonego wzrostu krostek. Skóra uspokoiła mi się trochę :)
Ogólne me zadowolenie jest duże :) Krem mam już długo, bo ok. 3 tygodnie. Specjalnie czekałam, żeby przedstawić działanie kremu jak należy :)
A na koniec cud natury :D Szczypiorek doniczkowy, jak dla mnie hatifnatowie :D
Brzmi super, szczególnie pod kątem nawilżenia :) Jeśli jednak chodzi o ochronę przed UV, to ja wybieram zdecydowanie mocniejsze filtry :)
OdpowiedzUsuńTak samo, nawet zimą używam wyższego filtra niż ten który wyszedłby z tego kremu ;) Tym niemniej myślę, że może to być super krem nawilżający i muszę się przyjrzeć tej recepturze w przyszłości :D
UsuńNom filtr tu nie jest aż tak duży ale wystarczający jak się okazało dla mojej skóry :) Nawilżanie za to mega :D
Usuńsuper kremik na naczynka, moc składników aktywnych. Wspaniały krem :)
OdpowiedzUsuńDaje radę :) Już chwilę planowałam jakoś naczynka wspomóc :)
Usuńkrem wygląda obłędnie:) tak czasem bywa że jeden składnik potrafi narobić figli i krem sie rozwarstwia
OdpowiedzUsuńNiestety, dlatego jak robię krem z nowym składnikiem to zawsze się troszkę boję, żeby nie zepsuł mi całości :D
UsuńChętnie bym taki sama przygotowała :)
OdpowiedzUsuńnic więc trudnego - trzeba działać ;D
UsuńWspaniały przepis, muszę koniecznie wypróbować, szczególnie że u mnie bardzo podobnie jeśli chodzi o traktowanie twarzy mazidłami sklepowymi - zawsze jakiś brzydki wysyp i zapchanie :(
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie wiedziałam jak to jest, że czasem mam gorszą skórę. A jak sie okazało przestawienie się na naturalne kosmetyki domowe bylo strzałem w 10 :D
Usuńfajny kremik ;) ja używam na razie samego olejku z malin ;)
OdpowiedzUsuńSam olejek jest dla mnie troszkę ciężki...przyznam szczerze :)
UsuńNo poszalałaś nieźle! Cudeńko, wspaniały skład!
OdpowiedzUsuńHatifnatowie! :D
hehe :D Hatifnatowie to moja miłość :D
UsuńJa jestem pąsową panienką - raczej by i mnie pomogło na zmniejszenie nadmiernego (czerwonego) kolorytu skóry - miła rzecz! :)
OdpowiedzUsuńNom, powiem szczerze, że dla czerwieniącej się skóry to najlepsze to co naczyńka obkurcza, wtedy mniejsze zaczerwienienia są :)
UsuńJa bym chętnie zainwestowała nawet w sam olej z nasion czerwonej maliny :)
OdpowiedzUsuńWarto, nie ma co się zastanawiać :) Ja się zastanawiałam i to byl błąd. Za długo zwlekałam :D
UsuńMożesz podać w przybliżeniu proporcje na ten krem z malinami? Muszę rano filtry, bo używam serum z wit c, a na noc z wit A, Mam zrobiony krem z tlenkiem cynku, ale brzydzę się tych filtrów, też myślałam o samym malinowym rano, ale to chyba za słabe będzie. W życiu filtrów nie stosowałam, a na starość mi przyszło przez te kwasy..... :-). Lidka
OdpowiedzUsuńLidka ja do tego kremu na 30g kremu dałam 4,5g oleju z malin. Resztę (do 8g) fazy olejowej dodałam oleju kokosowego dla lepszej konsystencji i maceratu z arniki - łącznie 3,5g.
UsuńNa stronach piszą, że max stężenie oleju z pestek malin dla tłuścioszków i trądzikowców to w kosmetyku to ok. 20%.
Faza wodna czy dodatków to wedle uznania, co masz dobrego to dodajesz :D
Jeśli nie masz tłustej skóry to możesz sam olej stosować zamiast kremu, bardzo ładnie sie wchłania tylko lubi zapchać pory :) Za to masz filtr 50SPF na skórze i to całkiem naturalny :D
A tlenek cynku nie jest zły ;) W końcu też z natury ;)
Masz urodę pani jesień.
OdpowiedzUsuńHehe :) Dziękuję :) Akurat jesień uwielbiam, jest jedną z ulubionych moich pór roku :)
Usuń