Jestem posiadaczką dość jasnej i trudno opalającej się karnacji. Jak opuszczam cztery ściany i udaje się w jakąkolwiek podróż ze słońcem w roli głównej to zazwyczaj wracam z opieczonymi policzkami, brodą i czołem. Najgorzej było zawsze pod oczami bo słonko oparzało mi właśnie takie podkówki pod oczami:/
Zawsze wiec wychodząc na słońce starałam się nie zapomnieć o kremie na twarz z filtrem, a te kremy okrutnie zapychały mi pory i miałam ogroooom krosteczek po nich.
Znalazłam na to swój kochany domowy sposób. Zrobiłam sobie kremik z filtrem na dzień. Krem lekki, dobrze nawilżający i chroniący skórę przed złym działaniem słońca, nie ograniczający jednak tego jego dobrego działania ;)
Bo jak wiadome - słońce do szczęścia nam potrzebne, nie tylko do dobrego samopoczucia, ale głównie do wszelkich syntez itepe :D

Kremik zrobiłam "na wypasie" bo ostatnio MAZIDŁA uraczyły mnie dużą dawką dobroci :D Zaszalałam więc ;)