Moja skóra nie należy do mega wrażliwych. Naczynka pękają sporadycznie, skóra nie łuszczy się koszmarnie, a krostki żyją swoim życiem.
Od dawna stosuję peeling mechaniczny. Głównie robię go sama, korzystając ze świetnych właściwości złuszczających korundu.
Zapragnął mi się jednak peeling enzymatyczny. Delikatniejszy, niepowodujący mikrouszkodzeń i rozpychania porów, a bardzo dobrze wygładzający i złuszczający.
Jak taki zrobić i ile taki peeling nas będzie kosztował? O tym za moment :)
Co to jest peeling enzymatyczny i jak działa
Peeling enzymatyczny to kosmetyk, którego zadaniem jest złuszczenie naskórka w sposób biologiczny, a nie mechaniczny. Wykorzystuje się tutaj białka: enzymy (np. proteazy, jak papaina z papai i bromelaina z ananasa).
Jak działają enzymy to wiemy - rozkładają konkretne substancje, w zależności od rodzaju enzymu.
W tej sytuacji enzymy roślinne rozpuszczają lipidy i keratynę, będące łącznikami komórek znajdujących się w naskórku. To powoduje, że najbardziej zewnętrzna część naskórka złuszcza się delikatnie.
Dla kogo peeling enzymatyczny
Szczerze mówiąc uważam, że dla wszystkich. Nasz naskórek po peelingu enzymatycznym nie jest tak poszarpany, jak po peelingu mechanicznym, w którym używamy drobinek ściernych.
Ogólnie proponuje się używanie peelingu enzymatycznego osobom, które mają delikatną skórę oraz przy pękających naczynkach - tutaj delikatnie masujemy buzię taką papką jak maseczka, więc nie podrażniamy skóry. Peeling sprawdzi się również przy tłustych i grubych skórach ze skłonnością do powstawania trądziku (również różowatego) i przy rozszerzonych porach - nie rozdrapiemy zmian chorobowych, nie rozprzestrzenimy ich na buzi tak, jak to robi peeling mechaniczny. Poza tym mechaniczne kryształki lubią rozpychać już rozszerzone pory, a enzymy tego nam nie zrobią.
Po wykonaniu peelingu mamy idealnie oczyszczoną skórę, przygotowaną do lepszego wchłaniania się kosmetyków.
Taki peeling enzymatyczny może źle działać na ludzi, którzy
źle reagują na większość kosmetyków. Wrażliwcom aż tak wielkim
poleciłabym sprawdzić działanie peelingu np. gdzieś za uchem.
Z doświadczenia zauważyłam, że moja skóra uwielbia peeling mechaniczny tylko wtedy, gdy przed miesiączką tworzą mi się na buzi podskórne grudki. Takie widziane pod kątem. Wtedy super się je wygładza korundem.
Jak wykonać najprostszy peeling enzymatyczny w domu
Teoretycznie najprościej go kupić w drogerii ;D Drugą prostą sprawą jest rozgniecenie świeżego ananasa i nałożenie na twarz - ale z tym bym nie ryzykowała. Nie wiemy ile w ananasie jest bromelainy (wagowo), więc ciężko dobrać nam stężenie.
Najlepiej jest kupić:
* Bromelainę - enzym z ananasa. Ja kupowałam TU. Moja bromelaina ma 1200 GDU, czyli jednostek aktywności enzymu, inaczej żelatynowa jednostka trawienia. Bromelaina jest żółtym proszkiem świetnie rozpuszczającym się w wodzie i w niej niestety krótko aktywnym. Stosujemy jej ok. 0.5-2%, chociaż dużo osób stosuje stężenia nawet do 5%. Ale wiadomo - zawsze startujemy od niskich wartości. Nie stosujemy bromelainy w tabletkach dostępnej w aptece, bo jak słusznie zauważyła Arsenic - zawiera wypełniacze.
* Mleko w proszku - o dziwo ciężko je znaleźć :D Ja mam 3,2% tłuszczu. Mleko to jest nam konieczne głównie do przygotowania odpowiedniego stężenia enzymu. Ale ma ono również cenne właściwości - mleko zmiękcza i wygładza skórę.
Dla wegan: mleko można zastąpić mączką ryżową lub owsianą (zmielić na pył płatki owsiane lub ryż, albo kupić gotowe w sklepie).
Ja mój pierwszy peeling zrobiłam w proporcjach:
* 19.8 g mleka w proszku
* 0.2 g bromelainy
W ten sposób uzyskałam 1% stężenie bromelainy w peelingu enzymatycznym.
Koszt:
- za pół kilograma mleka w proszku zapłaciłam 8 zł. Użyłam ok. 20g więc = 32 gr.
- bromelaina: 5 g kosztuje 6.90 zł. Za 0.2 g zapłaciłam 28 gr.
20 g peelingu enzymatycznego wystarcza na ok. 5 użyć. 20 g peelingu kosztuje nas 60 gr, czyli jeden zabieg ok. 12 gr :D Śmieszne pieniądze prawda ?:D
Ok. Strony techniczne wykonania i stosowania
Wykonanie: Ja najpierw ważę mleko, do niego dosypuję enzym. Całość zamykam i mocno wytrząsam. Przechowuję w lodówce, czysto zapobiegawczo ;)
Stosowanie: Nakładam trochę proszku w zagłębienie dłoni, dodaję troszkę wody i wyrabiam palcem papkę. Papkę nakładam na lekko zwilżoną skórę twarzy, omijam okolice oczu. Taką maskę trzymam ok. 5 minut, uważając, żeby nie zaschła. Przy zmywaniu najpierw nawilżam dłonie i lekko masuję buzię, a potem spłukuję, nadal uważając na oczy.
Po peelingu doskonale wchłaniają się kosmetyki - ja lubię aplikować sobie jakieś serum.
Aha, jeszcze jedno. Peeling najlepiej wykonywać na noc.
Taki peeling robię 1x w tygodniu.
WAŻNE: wodę dodajemy tylko wtedy, jeśli peeling zamierzamy właśnie używać. Enzym jest aktywny w wodnym środowisku ok. 15 min. Na sucho może sobie leżeć tygodniami :)
Opinia
Długo zabierałam się do zrobienia tego peelingu, kupiłam bromelainę już ponad...2 miesiące temu. Najpierw po prostu ze strachu, a ciągle gdzieś wychodziłam, więc ewentualne podrażnienia nie były wskazane. Potem, gdy już się przekonałam do peelingu, nie mogłam znaleźć mleka w proszku. Stąd jak znalazłam 0,5kg mleka w proszku to brałam bez zastanowienia :D
Po zastosowaniu żałowałam tej mojej zwłoki.
Buzia po zastosowaniu jest cudownie mięciutka, dobrze oczyszczona i lekko rozjaśniona. Bardzo fajnie peeling wpłynął na moje krosteczki, które w aktualnym czasie choroby wyskakują ogromnie często. Złagodził stany zapalne, zmniejszył zaczerwienienia i uspokoił kilka pojawiających się nowych pasażerów na gapę.
Skóra jest zdecydowanie lekko złuszczona, chociaż myślę, że moc peelingu na mnie jest dość niska i muszę spróbować 1,5%.
Jednak szczerze mówiąc, moja skóra po enzymach wygląda o niebo lepiej niż po peelingu mechanicznym. Tutaj nie mam problemu z pozostałymi suchymi skórkami na nosie, czy porami na nosie. Pory się zawęziły, a suchych skórek po prostu nie ma :)
Dla zainteresowanych podpowiem jeszcze, że do peelingu można dodać papainę, ten drugi enzym roślinny. Ona ponoć super rozjaśnia przebarwienia potrądzikowe i plamki pigmentacyjne :)
Zainteresowani? ;)
Doceniam zainteresowanie naturalnymi składnikami, polecam jednak dokładne sprawdzanie o czym się pisze. Enzym zawarty w owocach ananasa, a który jest używany m.in. w kosmetykach własnej roboty to BROMELAINA. "Bromelanina" o której Pani pisze nie istnieje, a może łatwo być pomylona przez czytelników Pani bloga z melaniną - czyli naturalnym pigmentem skóry. Różnica jest znacząca. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszych wpisach.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie widzę tu większego problemu... Skoro nie ma czegoś takiego jak bromelanina to nikt sobie krzywdy nie zrobi, a w internecie od razu wyskoczy poprawna nazwa. Z melaniną też nie sądzę żeby ktoś pomylił skoro to dwie różne rzeczy. Poza tym literówki zawsze się zdarzają. Ja tego błędu nawet nie zauważyłam. :)
UsuńOjej dziękuje anonimie za uwagę :D Czasem jak sobie coś wciśniemy do głowy, to jesteśmy przekonani, że tak właśnie jest :) Teraz na pewno się nie pomylę, a pomyłki poprawiłam :)
UsuńI fakt, internet nawet mnie poprawiał :D
Ale w sumie dobrze się kojarzy - rozjaśnia przebarwienia powstałe nadmierną pigmentacją skóry :D
Jestem wielką fanką peelingów enzymatycznych, bo w sumie mechanicznych nie mogę (wrażliwiec i naczynkowiec ze mnie). Z racji, że na rynku mało ciekawych, krótkoskładowych i niepodrażniających przedstawicieli tego typu kosmetyków, peeling robię sama. Zamiast mleka w proszku używam białej glinki i oprócz bromelainy dodaję papainę w stężeniu po 1%. Super sprawa. :)
OdpowiedzUsuńJa na papainę nie mogłam się zdecydować (ograniczenie budżetowe). Ale chyba nabędę ją w przyszłości :D
UsuńBiała glinka dodatkowo oczyści skórę :)
Ja chciałam z mlekiem bo wszędzie podają to mleko, może dlatego, że tłuszczyk z mleka dodatkowo chroni w razie "w" :D
Coś dla mnie! Na pewno zrobię :)
OdpowiedzUsuńJak masz możliwość to zrób :D Naprawdę jest cudowny :)
UsuńO jacie jaki prosty peeling - chyba go sobie zrobię ;)
OdpowiedzUsuńWszystko wydaje się skomplikowane, a w naturze jest mega prościutkie :) W sumie czasem im mniej tym lepiej :D
UsuńUwielbiam robić sobie peeling enzymatyczny używając świeżego ananasa;)
OdpowiedzUsuńJa się boję. Kiedyś miałam ochotę ogromną na ananasa, kupiłam takiego dojrzałego bardzo i zjadłam chyba pół...poparzył mi jamę ustną w środku :D
UsuńStąd strach do świeżego, chociaż ponoć działa genialnie :)
Widzę, że mam tak samo, kupiłam bromelainę i tak sobie stoi i czeka, aż w końcu się nią zainteresuję :P Po Twoim wpisie moje zainteresowanie znacznie wzrosło i myślę, że na dniach ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńRusz ją z miejsca, wykorzystaj ;) Zbyt fajna rzecz żeby tak ją omijać, ja już to wiem :D
UsuńMuszę spróbować, moja skóra uwielbia peelingi enzymatyczne.
OdpowiedzUsuńTaki peeling enzymatyczny jest najlepszy, przynajmniej wiemy że mamy w nim enzym :)
UsuńHm hm, używałem parę razy peeling enzymatyczny Ziaji z papainą, ale był dla mnie za słaby, wolę ziarnisty.
OdpowiedzUsuńTen z ziaji jest bardzo słabiutki. Ja po tych ziajowych nie miałam efektów :)
UsuńJa kiedyś uznawałam jedynie ostre zdzieraki, a obecnie jestem wielką fanką enzymatyków - długofalowo dają zdecydowanie lepsze efekty :)
OdpowiedzUsuńTak i dużo mniej podrażniają :) Ja też je kocham :)
UsuńCzy mogłabym wykorzystać do maseczki proszek z soku ananasa? Zastanawiam się jakie dać proporcje :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :) Nie wiem czy będzie miał w sobie duże stężenie bromelainy, czy nie, ale w maseczce jak najbardziej :) Nie wiem jaki masz proszek, więc ilościowo nie doradzę :)
Usuńbardzo tu ładnie
OdpowiedzUsuń